niedziela, 8 sierpnia 2021

Stare dzieje

Nie ukrywam, Wiky, zainspirowałaś mnie do odkurzenia tego miejsca. Nie chcę czytać ostatniego posta, pewnie uruchomił mi się tam zapętlony tryb narzekania. Było ze mną ciężko, nie wracam do tego. Co nowego słychać u Vincea, Janis i Lou? Nie spędzam z nimi tak dużo czasu jak kiedyś, ale nie jest tak, że siedzą samotnie na półce od półtorej roku. Lubię czasami im coś uszyć, jestem w trakcie szycia czadowej czerwonej kurteczki w kratę dla Vincea. Robię im też małe sesje. Przed wami najświeższa z nich, a przy okazji bardzo spontaniczna. Bluzy, w które ubrane są laleczki jakimś cudem wykonałam sama i jeszcze się na nich nie rozpadły!


niedziela, 15 marca 2020

Krokuski i Vince

Zaraz minie czwarty rok odkąd kupiłam pierwszą i jedną z zaledwie dwóch lalek. Zaczynam godzić się z tym, jak bardzo tu nie pasuję. Nie wiem jaki jest powód, uwielbiam tę moją dwójkę i Lou, chociaż po jej zakupie pewnie zostałam pełnoprawnym kryminalistą. Janis jest pasmem niepowodzeń, ale chyba już dzień jej zakupu o tym przesądził. Nawet to imię to do niej nie pasuje. Czegokolwiek dla nich nie kupię, musi okazać się za duże, za małe, czy w ogóle popsute. O ile bloga o pokrewnej tematyce prowadzę 5 lat, tutaj nie potrafię zadomowić się na żadnym. Instagramie tak samo. Nazwa, szata graficzna, nick - nic mi nie pasuje. Jestem tu od 2016 i mogę powiedzieć, że nie utrzymałam żadnej bliższej znajomości. Nawet jak mi się uda z kimś dogadać po jakimś czasie, w niewyjaśnionych okolicznościach, zaczynam być mnie unikana. Heh. W sumie przekłada się na prawdziwe życie. Uh, spowiedź mam za sobą, ale czy to wszystko jest wystarczającym powodem, żeby porzucić lale? Znowu wracam do moich plastikowych przyjaciół, bo jak się spojrzy w oczy takiego Vince'a, nie można mu odmówić sesji zdjęciowej. Nieważna pandemia, przeziębienie, wiatr i śnieg. Vincent musiał zobaczyć tegoroczne krokusy.


poniedziałek, 12 sierpnia 2019

Vincent chwali się nowymi ubraniami

Więcej zdjęć wyszło podczas wypakowywania toreb z bagażnika niż na malowniczej łące na wysokim, równie malowniczym, wzgórzu. Dajcie znać co sądzicie o Vincencie z wiadrem na głowie i jego nowej koszulce. 100% hand made. W końcu nie umiem obsługiwać maszyny, prawda?


*(nic więcej tu nie ma, tylko dwa podobne zdjęcia)

środa, 24 lipca 2019

Blow away dandelion

Zebrałam się i zrobiłam to - uszyłam ten top dla Lou. Trochę było dłubania z przyszywaniem oddzielnie każdego fragmentu sznurka do materiału. Nie ma jeszcze nawet ramiączek, ale da się założyć, więc pokazuujemyy. Dodatkowo przyszły okulary, na które czekałam półtorej miesiąca. Kupiłam takie dwa lata temu myśląc, że nadadzą się dla mojej parki, ale się przeliczyłam. Nie trzymałam ich bez sensu i komuś odsprzedałam. W końcu nie spodziewałam się, że w 2019 roku wpadnę na mocno spontaniczny zakup kogoś z jeszcze większą głową.

sobota, 6 lipca 2019

Tell me if she laughs or cries

Cały czas chwalę się nowymi ubraniami, a Lou wciąż w tej samej bluzce. Na razie najwięcej stworzyłam dla Vincenta, tymczasem nasza najnowsza dyńka dostała tylko buty oraz portki, które okazały się ciut za małe... Dzisiaj natomiast przygotowałam dla was prostą sesję. Tak, Lou będzie wciąż w tym samym wydaniu, co w najbliższym czasie musi się zmienić. Chodzę po tych second-handach i o dziwo nie mogę dla nich znaleźć nic ciekawego z paisley. Nie mogę zwłaszcza kiedy już kupię, a potem sama w tym chodzę. Mam w planach uszyć jedną bluzkę, ale trudno mi się za nią zabrać, bo wydaje się być ponad moje dosyć przeciętne umiejętności. Zobaczymy. Dzisiejsze zdjęcia to kolejny spontan, tym razem z okazji kupna nowego obiektywu. Mam nadzieję, że moje dyńki będą prezentowały się teraz dużo lepiej.

piątek, 28 czerwca 2019

Dndelion will make you wise

Nie jestem pewna, czy mniszek lekarski jest w stanie uczynić mądrzejszym, ale wiem, że dzisiaj będę z entuzjazmem chwalić się kolejnymi wyrobami dla lalek. Przyszła kolej na buty. Jestem z nich szczególnie dumna. Po dwóch wieczorach mocowania się z wkłuwaniem w grubą skórę znalezioną na strychu powstała para, może trochę różniących się od siebie, brązowych bucików. Stworzyłam je dla Lou, z którą je wam zaprezentujemy. Decyzja tak jak o spodniowej sesji była spontaniczna i tuż przed ulewą.


niedziela, 23 czerwca 2019

Dandelion don't tell no lies




Nie mogłam znaleźć nikogo, kto uszyłby ubrania dla mojego Vincenta. Był to impuls, aby wykonać je sama. Doprawdy nic nadzwyczajnego, ale do tej pory wydawało mi się, że nie potrafię zszyć dwóch kawałków materiału. Jak się okazało, potrafię zszyć dwa kawałki materiał i udaje mi się tworzyć grzecznie stosując się do instrukcji i szabloników kolejne rzeczy. Nie mogę się wręcz powstrzymać, aby pokazać wam nowe, czerwone porteczki Janis.