Nie ukrywam, Wiky, zainspirowałaś mnie do odkurzenia tego miejsca. Nie chcę czytać ostatniego posta, pewnie uruchomił mi się tam zapętlony tryb narzekania. Było ze mną ciężko, nie wracam do tego. Co nowego słychać u Vincea, Janis i Lou? Nie spędzam z nimi tak dużo czasu jak kiedyś, ale nie jest tak, że siedzą samotnie na półce od półtorej roku. Lubię czasami im coś uszyć, jestem w trakcie szycia czadowej czerwonej kurteczki w kratę dla Vincea. Robię im też małe sesje. Przed wami najświeższa z nich, a przy okazji bardzo spontaniczna. Bluzy, w które ubrane są laleczki jakimś cudem wykonałam sama i jeszcze się na nich nie rozpadły!